Archiwa tagu: album rodzinny

AGA_2192

11_2_2015

- Jak wczoraj wieczorem pokazywałem pani fotografie, to była też ta moich sąsiadów z Lublińca, co mi ją wysłali na pamiątkę już po przesiedleniu.
– Była, pamiętam, nawet jej zdjęcie robiłam.
– A czasem go pani nie zabrała przez omyłkę? Szukam i nie ma.
(Przestraszyłam się)
– A sprawdzał pan w tej puszce po cygarach?
– Sprawdzałem, nie ma.
– A w modlitewniku? Bo wyjmował pan część zdjęć z puszki, a kilka też z modlitewnika. I to chyba właśnie też.
(Zamyślił się)
– A racja, racja… Tak! Tam musi być. Ja panią bardzo przepraszam. Lubię na nie popatrzeć i przykro by było, gdyby zginęło.

94 (2)

45_2015

„Mieszkaliśmy dwa kilometry stąd, za tamtymi drzewami. Przyjechało wojsko i kazali wybierać –czy chcemy do Polski, czy do Rosji. Tam groziła Syberia, więc rodzice spakowali, co mogli i pojechali na granicę. Tam był posterunek – przeszukiwali, zabierali wszystkie papiery, książki i na miejscu palili. Fotografie też. Nawet Pismo Święte.
To jedno zdjęcie się uratowało, bo tatuś miał je w kieszeni”.

38

22_2015

„ – Proszę, możecie fotografować, ja jestem żywy pomnik akcji Wisła – śmieje się gospodyni.
Zrobiłam jej portret z rodziną, a ona wyniosła z domu oprawione i powiększone zdjęcie klasowe.
– Nauczycielka mi wpoiła dbałość. Że może być wszystko skromne, ale czyste i zacerowane. I że człowieka należy oceniać po czynach, a nie wedle pochodzenia. To jestem ja. Tuż po wojnie, w szkole były dzieci polskie, niemiecki i ukraińskie. I nikomu to nie przeszkadzało.
O, to ja jestem tutaj”.

65

34_2015

Nie poznała mnie, ale mimo to zaprosiła do środka, do kuchni. Próbowałam jej przypomnieć, że byłam u niej, że jeżdżę i robię zdjęcia.
„– Oj, ale ja nie potrzebuję zdjęcia. Proszę zobaczyć, ile u mnie zdjęć” – wskazuje mi kredens w kuchni, ze zdjęciami założonymi za szybki.
„– O, jest tu to zdjęcie, które ja pani zrobiłam! Z wnukiem i córką. Córka mówiła, żeby schowała pani włosy do zdjęcia, bo kto to widział staruszkę z siwym warkoczem. A pani się uparła i powiedziała, że chce, aby tak ją pamiętać”.
Przyjrzała mi się uważnie.
„– Teraz sobie panią przypomniałam. Dzień dobry”.

66

35_2015

„Jaka tam miłość… Ale dobrze my żyli. Przyszedł czas i trzeba było mężowi umrzeć. Sama zostałam. O, tutaj cała moja rodzina. To brat, to siostra, to moja mama, to kuzynki, a tutaj druga siostra. Tak było. Lubię się położyć i tak popatrzeć sobie na nich wszystkich. I jak tak popatrzę, to czasami zasnę i mi się kto przyśni”.

72

39_2015

„To jest nasza rodzina, już po wojnie. Nowy dom, ale jeszcze bez ganeczka. To  zdjęcie akurat robił sąsiad z wioski obok, miał aparat, jak przyjeżdżał, to robił.
Wtedy z mężem mieszkałam już osobno, obok cerkwi. Przyszliśmy widać do fotografii. To nasz synek. A to jest nauczycielka, która u rodziców mieszkała.
To może była niedziela, skoro ojciec pod krawatem? Może my akurat z kościoła przyjechali? Albo się tak do zdjęcia naszykowali specjalnie”.

80

41_2015

„To już po ślubie, wesele było i zrobili zdjęcie dla nas.  To było w 1948 roku, już mało kto żyje. My ślub brali na zachodzie, w Giżycku. Wyjechaliśmy na roboty, żeby coś zarobić. I my się zakochali. Znaleźli cerkiew i batiuszku, a w majątku rządca zrobił nam wesele. Jeszcze się świece nie dopaliły, a mąż powiózł do moich rodziców obrączki, aby wiedzieli, że my ślub wzięli.
Dwa lata tam byłam. Brali na zachód, kto chciał, to jechał. Chciałam pieniędzy zarobić, jakoś się ubrać, a tu po wojnie nic nie było. A tam po miesiącu miałam sukienkę, pantofle – jak jakaś pani. Cała młodzież tam była wtedy”.

93

44_2015

„To na paszport. Jak młoda byłam, to nie było za co zdjęcia zrobić. Proszę się wtedy u matki o zdjęcie, a skąd ona weźmie? Nie ma zdjęcia, bo nie było pieniędzy. Fotograf był, czasami przyjeżdżał do tej wioski za rzeką. Tam teraz granica.

Moja siostra już przy śmierci była i prosiła u mamusi, aby zdjęcie zrobić. A mama mówiła: a za co, skąd ja wezmę pieniędzy. I nie zrobili zdjęcia. Potem mamusia tak płakała: czemu ja u kogo pożyczyła! I teraz nie mam zdjęcia siostry. 14 lat miała, jak umarła”.

34

29_2014

„To sąsiad robił zdjęcia, z drugiej wioski. Mam zdjęcia z panieństwa, z pogrzebów. Miał aparat i tło, i na nim fotografował. Za pieniądze. Po wioskach jeździł i tę szmatę na drzwiach stodoły rozwieszał i tak fotografował. O, to mama moja, jak poi konia. My też jeszcze kobyłkę mamy, ponad 20 lat i wciąż pracuje, do koszenia chodzi. Na kiełbasy nie pójdzie”.

24

21_2014

„Taka była moda, że się młodzi wymieniali zdjęciami. To są sąsiadki, koledzy z klasy. Niektórzy się we mnie kochali. Sąsiad miał aparat i robił sam zdjęcia. Za pieniądz, ale tak amatorsko, jakoś tam w domu je robił. Po takie legitymacyjne jeździło się do miasteczka. A on zatrzymywał nas czasami na drodze, robił i się u niego je odbierało. Potem były ruskie Smieny, to się robiło już samemu.
O, tu z gitarą – miałam gitarę, ale nikt nie umiał na niej grać”.

18

17_2014

„W zboże uciekłem, jak wojsko przyszło, nie chciałem iść. Ale to lato było, pić się chciało, a tam z domów wyganiają, wszystkich do zagrody zapędzają. Polskie wojsko, a jak! Przecież nie moskalskie. A we wsi było 400 numerów, w każdym domu po kilkanaście ludzi. I nas wszystkich, proszę pani, do pociągu. Aż dwa parowozy musiały ciągnąć, bo tak było ciężko jechać. Miesiąc tak jechaliśmy. Aż pociąg stanął, wszyscy się rozbiegli, gdzie kto chciał, i każdy wziął to, co było.
I myśmy wzięli ten dom i tu już zostali”.

22

22_2013

„Urodziłam ją, jak miałam 42 lata. Wtedy z moją pierwszą córką razem leżałyśmy na porodówce. Taki był wstyd! A teraz takie nieszczęście, cztery lata, jak umarła. Pani spojrzy – tu, na ślubie, jaka ładna. A tu już w trumnie. Na pogrzebie ktoś krzyczał, żebym ją do domu zabrała, bo ona jak żywa wyglądała. Ona tu powinna być, posprzątać, pomóc mi wody przynieść. Jabłuszka całe drzewo tak ładnie obsypali, dziczkę taką, ale nie ma komu zbierać. Ja żyję, ale nic nie pamiętam. Jakbym się z dziećmi moimi do grobu położyła. Tylko te zdjęcia.
Pani może mi to odrobić na większe?”.

14

14_2013

„Ojciec pochodził spod Baranowicz, teraz to Białoruś. Miał przed wojną trzy córki z pierwszego małżeństwa. Żona mu młodo zmarła. Zostawił córki u swoich rodziców i poszedł na Zachód, za Bug. Wojna wybuchła, granicę zrobili, ojca wywieźli w Olsztyńskie i się kontakt z córkami urwał. Ożenił się drugi raz i ja właśnie jestem jego córką z drugiego małżeństwa, tego powojennego. Szukał starszych córek przez Czerwony Krzyż i nic. Dopiero kuzyn odszukał je w Baranowiczach i powiedział – Ojciec wasz żyje. Poszły do fotografa i zdjęcie przesłały do ojca. On też swoje zdjęcie im wysłał. I jak się spotkali na dworcu, to się dzięki tym zdjęciom rozpoznali.
Ale nie, to nie on na tym zdjęciu”.