Kazik i Jan znają się z zakładu, w którym pracują od początku lat 70-tych. Od tamtego czasu jeżdżą razem na ryby. Jan pochodzi ze Lwowa, Kazik urodził się już tutaj. Na telefonach komórkowych pokazują nam zdjęcia swoich największych sumów i szczupaków. Mimo, że wędkują razem ponad 40 lat, zrobiłam im pierwsze wspólne zdjęcie z wyjazdu nad jezioro. W zamian usmażyli nam wielką porcję świeżo złowionych płoci i dali numery telefonów na wypadek gdybyśmy potrzebowały pomocy w trasie.
Archiwa tagu: pierwsze zdjęcie
36_2014
„Mam to zdjęcie, co nam pani zrobiła dwa lata temu, co my we czwórkę siedzimy na ławeczce. To dwoje już z nich nie żyje. Nasze ostatnie zdjęcie takie wspólne. Pierwsze i ostatnie”.
18_2013
Jedenaście kobiet, trzy pokolenia – spotykają się w świetlicy, aby śpiewać. Po polsku, po rosyjsku i po chachłacku. Wewnątrz nieużywanego pieca trzymają flaszkę – „Chowamy tam, żeby chłopy nam nie wypiły”. Flaszka trafiła na stół, razem z wędliną, pomidorami, chlebem i tekstami pieśni. Mają koło gospodyń wiejskich, jeżdżą na festyny i przeglądy śpiewacze. „Ale wspólnego zdjęcia to my nie mamy, aż wstyd”. Zrobiłam więc jedno wspólne i osobny portret każdej z nich. Pozowały z własnoręcznie wykonanymi kwiatami z bibuły. W świetlicy ma powstać tablica ze zdjęć, z podpisami i listą nagród zespołu – „A niech zobaczą wszyscy, jakie fajne babki jesteśmy”.
35_2013
„Jakie to szczęście, że pani przyjechała, bo nam się ta najmłodsza urodziła prawie dwa lata temu i żadnego zdjęcia nie mamy. Ani ona nie ma, ani my wspólnego, wszyscy razem. To niech pani tu zupę zajada, a ja szybko dzieci przebiorę”.
2_2013
Fotografowałam wszystkie dzieci ze wsi. Dla najmłodszego z nich było to pierwsze, własne, papierowe zdjęcie w życiu.
Gospodyni zastawiła stół resztkami po niedzielnym obiedzie – był rosół, pierogi, ciasto. Zza płotu wyjrzała sąsiadka – „A mnie by pani też zdjęła?”.
Zaprosiła do domu, pokazała robione samodzielnie narzuty oraz święte obrazki i ślubny portret, którego nie lubi – „bo tak mnie namalował, że wcale siebie nie widzę”.
23_2012
Przed jego domem rosły stare grusze. Miał 102 lata, był mężczyzną przystojnym i szarmanckim, muzykiem samoukiem, obdarzonym pięknym, basowym głosem. Po wsi jeździł skuterem. Zrobiłyśmy mu zdjęcie z sąsiadem, z którym znał się od dziecka, ale dotąd nie mieli wspólnej fotografii. Potem były portrety w domu, z instrumentami. Jako członek zespołu ludowego, który jeździł z występami po całym kraju, miał doświadczenie w pozowaniu. Ubolewał, że akurat nie ma wina, aby nas odpowiednio podjąć. Wziął nasze numery telefonów, dał swój numer komórkowy i puściwszy oko powiedział, że odezwie się, kiedy będzie w Warszawie.
Gdy wróciłyśmy do auta, na klamce znalazłyśmy siatkę gruszek.
14_2012
Pani Żenia, pani Lidia, pani Zina, pan Mikołaj. Siedzieli na ławce, między sobą rozmawiali „po swojemu”, z nami po polsku.
„Ludzie u nas jak te drogi – stare”, powiedziała pani Lidia, wskazując na bruk. Pierwsze zdjęcie zrobiłyśmy po trzech godzinach wspólnego siedzenia i gadania.
„O! Ty, patrz jakie my mordy stare! Ale ładne, roześmiane. Prawie całe życie przez płot mieszkamy, to człowiek nie pomyślał o takiej fotografii. I trafiło się – na stare lata”.
12_2012
„Nic nie ma, wszystko się kończy. Nie ma sklepów, nie ma zabaw, nie ma pracy. Za 600 złotych renty to człowiek nie pobryka. Kiedyś inaczej było. Wszystko było. Teraz nie ma nic. Tutaj wszyscy o nas zapomnieli”.
Zrobiłam jej zdjęcie z wnuczkiem na rękach, podobno pierwsze, na którym są tylko we dwójkę. „Dawno mnie nic tak dobrego nie spotkało” – powiedziała na pożegnanie.
3_2012
Pierwsza przyszła pani Zosia z rowerem. Mieszka pod lasem, opowiedziała nam o cerkwi starowierów przerobionej na kościół, kupiła lody. Potem były dziewczynki z psem, listonosz, dwaj dziadkowie z wnuczką, właściciel starego junaka, stolarz jadący na obiad do domu.
Każdy, kto przychodził do sklepu, był namawiany na zdjęcie przez tych, którzy już je zrobili.„Patrz, jaką mam mordę wesołą! Rób, kiedy ostatnio u fotografa byłeś?”.
„Pani jemu portret zrobi, on tu najmądrzejszy”.
„O, sołtys jedzie, władza nasza. Sołtysie, przyjechali zdjęcie dla ciebie zrobić!”.
Przyszła też para z trojgiem dzieci, wszyscy ubrani jak na niedzielę. Oboje byli po rozwodach, za miesiąc mieli brać ślub. To zdjęcie było ich pierwszą, wspólną, rodzinną fotografią.