- Jak wczoraj wieczorem pokazywałem pani fotografie, to była też ta moich sąsiadów z Lublińca, co mi ją wysłali na pamiątkę już po przesiedleniu.
– Była, pamiętam, nawet jej zdjęcie robiłam.
– A czasem go pani nie zabrała przez omyłkę? Szukam i nie ma.
(Przestraszyłam się)
– A sprawdzał pan w tej puszce po cygarach?
– Sprawdzałem, nie ma.
– A w modlitewniku? Bo wyjmował pan część zdjęć z puszki, a kilka też z modlitewnika. I to chyba właśnie też.
(Zamyślił się)
– A racja, racja… Tak! Tam musi być. Ja panią bardzo przepraszam. Lubię na nie popatrzeć i przykro by było, gdyby zginęło.
Archiwa tagu: Podkarpacie
30_2013
„Tu aż panią przywiało? I po co, na co? Tu nikogo nie ma, nic nie ma. Tu ptaki zawracają, bo się boją dalej lecieć”.
31_2013
„Jak poszłam za mąż, miałam 16 lat, a mąż 19. Nic nie wiedziałam, dziecko takie”. Drugi raz wyszła za mąż po siedemdziesiątce – „On miał rentę wysoką, dobrze nam było, jak żył. Jeździliśmy na wycieczki do Częstochowy, do Lichenia. Nawet zdjęcia robiliśmy, na pamiątkę”.
32_2013
Mąż nie żyje, z synami nie ma zgody, córka też jest wdową. Mieszkają razem, żeby było taniej i aby mieć się do kogo odezwać. Nie mają prądu, gaz się skończył, na węgiel muszą pożyczać. Oglądamy zdjęcia – głównie z pogrzebów. Zięciowie, synowie, mężowie. Wszyscy pili.
„Co my z tym zdjęciem zrobimy, córciu? Komu my to damy?”.
33_2013
Ma na imię Helena, ale naprawdę Olena, bo jest Ukrainką. Była na robotach w Niemczech, u bauera. Tam wzięła ślub – z Polakiem, który też był na robotach. Gdy wracali po wojnie, mąż zostawił ją w lesie przed wioską, aby rodzicom najpierw powiedzieć, że wraca żonaty. Ale rodzice nie żyli, a cała wioska była spalona. Nie mieli nic, ani nikogo.
Portret zamówili ponad 10 lat po ślubie. Był malowany ze zdjęć, które wykonano im obojgu podczas robót w Niemczech.
34_2013
„Kiedyś wszyscy byli razem. Do cerkwi każdy chodził, bo było blisko – prawosławni, katolicy, Żydzi nawet. Na cmentarzu też wszyscy razem leżeli. W świetlicy były choinki, zabawy, ostatki – cała wieś się schodziła, ponad sto numerów. Nic z tego nie zostało, nic”.
35_2013
„Jakie to szczęście, że pani przyjechała, bo nam się ta najmłodsza urodziła prawie dwa lata temu i żadnego zdjęcia nie mamy. Ani ona nie ma, ani my wspólnego, wszyscy razem. To niech pani tu zupę zajada, a ja szybko dzieci przebiorę”.
37_2013
W zamian za zdjęcie poznałam opowieść o okolicy, bo rodzice gospodarza byli dziećmi pracowników pobliskiego dworu. Pamiętali jak dziedziczka jechała konno na stację, w popłochu, na oklep, gdy dowiedziała się, że idą Sowieci. Wszystko zostawiła.
„Tuż po wojnie granica była dalej stąd, bardziej na wschód. Ale potem przyszło wojsko i ją przesunęli – wbili nam słupki tam za domem. I z dnia na dzień nasza szkoła i kościół znalazły się zagranicą”.
38_2013
„Wszystko się skończyło. Ludzie pouciekali, gdzie kto mógł. Najpierw przed Niemcami, a potem przed akcją Wisła. Jak przyszło wojsko, rodzice byli w polu, a ja w domu pilnowałam młodszego brata. Wzięłam go na plecy, a krowę na sznurek i uciekłam do lasu. Wioskę spalili.
Z tych, co ich wysiedlili, prawie nikt nie wrócił.
Co tu fotografować? Tak wszystko zarosło, że nawet jak jakiś turysta tu zbłądzi, to pyta, gdzie ta cerkiew. Nawet jej z drogi nie widać. A ja tam byłam chrzczona, tam co niedziela było kilkaset osób przed wojną”.
39_2013
Zapadał wieczór, nie miałam się gdzie podziać. Jechałam przez łąki, za wioską i zobaczyłam pasące się krowy, a z nimi starszą, szczupłą kobietę w różowej sukience, czerwonym fartuchu i czerwonej chustce na srebrnych włosach. Stała po kostki w trawie i czytała gazetę.
„Gdzie tam ładnie, ja tylko z krowami poszłam. Niczego mi nie trzeba, a na pewno nie zdjęcia. A gdzie ty, dziecko, śpisz?”.
Rano dostałam chleb z masłem i twarogiem – „Wszystko swoje robię. W domu dzieci, wnuki, to jest dla kogo. Wszystko już na młodych przepisane, oni się polem już zajmują. A my z mężem jeszcze zwierzętami, póki sił starczy. Krowy wypasam od kiedy miałam 7 lat. Teraz mam ponad 80”.
40_2013
Za nowo wybudowanym domem stoi waląca się chałupa po dziadkach. Namawiam ich – młode małżeństwo – abyśmy weszli do środka.
„A ja nie wiem kto to. Nawet nie wiedziałem, że tu wisi. To dziadkowie? Nie wiem, bo na takich portretach ludzie są niepodobni do siebie”.
41_2013
„No portret niby mój. Ale widzi pani, ja nigdy w marynarce nie byłem ani brody nie miałem. Taką miał ten portrecista fantazję”.
6_2013
„Ludzie stąd powymierali, a tu u wszystko zostało – lasy, rzeka, czyste powietrze” – powiedziała córka dawnych gospodarzy, która planuje przerobić starą chałupę na domek letniskowy. Podobno w tych okolicach już więcej przyjezdnych niż starych mieszkańców.
„Ja wiem, czego pani szuka, ale spóźniła się pani”.