Opisałam pierwszą partię wydrukowanych fotografii (ok. 40 zdjęć) odręcznym charakterem pisma. Byłam z siebie bardzo zadowolona i czekałam, aż przyjdzie Ala, abyśmy mogły zacząć je filmować.
Coś mnie tknęło i na spacer z psem, zabrałam do parku opisane zdjęcia. Pokazałam kilku przypadkowym osobom:
– No, bardzo ładnie to wygląda, ale nie chciałoby mi się tego czytać.
– To jest „r” czy „s”? A to „m” czy „w”?
– A nie mogła pani tego wydrukować?
– Ja to bez okularów nie przeczytam tych zawijasów.
– „Trafiłam do miejscowości, w której….” – co tu jest napisane dalej?
Zwątpiłam. Wróciłam do domu i zamówiłam ponowny wydruk zdjęć. Opisałam wszystkie jeszcze raz – drukowanymi literami.