18

17_2014

„W zboże uciekłem, jak wojsko przyszło, nie chciałem iść. Ale to lato było, pić się chciało, a tam z domów wyganiają, wszystkich do zagrody zapędzają. Polskie wojsko, a jak! Przecież nie moskalskie. A we wsi było 400 numerów, w każdym domu po kilkanaście ludzi. I nas wszystkich, proszę pani, do pociągu. Aż dwa parowozy musiały ciągnąć, bo tak było ciężko jechać. Miesiąc tak jechaliśmy. Aż pociąg stanął, wszyscy się rozbiegli, gdzie kto chciał, i każdy wziął to, co było.
I myśmy wzięli ten dom i tu już zostali”.